Sobota i niedziela to punkt szczytowy czytania gazet — w ramach ulubionej akcji autodrażnienia się. Gazety piszą nieprawdę, ale tak daleko posuniętą i wkorzenioną, że aby udowodnić nieprawdziwość jednego krótkiego zdania, trzeba by takich zdań powiedzieć dziesięć - a któż by tego chciał słuchać. „Udowodnij, żeś nie wielbłąd" — taki dowód musi być długi, podczas gdy twierdzenie „jesteś wielbłąd" brzmi krótko i jasno.
Partia stawia na posłusznych debilów - temu również służyć będzie pauperyzacja wyższych studiów humanistycznych - tyle tylko nauczyli się z marcowego buntu młodzieży. A swoją drogą nowy bunt przyjdzie, z kolei zrobią go młodzi inżynierowie, bo niby jak długo ludźmi wykształconymi rządzić mają partyjni krętacze? Choć może i tak zostanie jak kawale: — Wiesz co, Maniek, będzie bardzo źle! — Co znaczy źle, wojna będzie? - Nie! - Niemcy przyjdą? - Nie! - Koniec świata? - Nie! - Więc co?! - Będzie to, co jest!
A znowu wylewanie i kopanie wszystkich pospołu, bez względu na zasługi czy brak zasług dla partii, przypomina mi inny stary kawał. W więzieniu siedzi trzech facetów.
- Za co pan siedzi? — pytają jednego.
- Za Gomułkę.
- Jak to?
- Bo powiedziałem, że Gomułka to zdrajca i moskiewski agent.
- A kiedy pan to powiedział?
- W 1945.
- A pan za co siedzi? - pytają drugiego.
- Też za Gomułkę.
- Jak to?
- Bo powiedziałem, że Gomułka to dobry Polak i wielki patriota.
- A kiedy pan to powiedział?
- W 1950.
- A pan za co siedzi? — pytają trzeciego.
- A ja właśnie jestem Gomułka.
Dominik Horodyński pisze w „Kulturze" korespondencję z Włoch. Nic mu się tam oczywiście nie podoba - a tak się palił do wyjazdu. Przypomina mi się kawał.
—Jak to, ty, komunista, mieszkasz w Wiedniu?!
— Tak, bo chcę zobaczyć, jak kapitalizm umiera.
— No i co?
— Piękna śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz