6 marca 2011

Gałczyński i Bruksela - ciąg dalszy

Czytałem dziś nieco o twórczości i życiu Gałczyńskiego i znalazłem taki wiersz, który związany jest z Brukselą i kawiarnią na ulicy Meyerbeer:


RUE MEYERBEER

Dużo tu jest tramwajów,
ale mniej niż gołębi…
Siądzie człowiek w pokoju,
zamyśli się, zasępi:

Np. w tej dziewczynie
siedzisz jak nuta w nucie;
ale może przeminie?
przyjdzie diabeł, przewróci?

Czy ja wiem? Byle dalej.
W sztuce jest wszystko mierzwa:
I słońce, które pali,
i studnia, co orzeźwia.

Ale rąk, rąk mi szkoda,
bo tak można pod rękę
przez Brukselę w niedzielę
taką dużą panienkę!

A jak w domu atrament
postawi ci przed nosem,
tulipany i jabłka
takie proste i bose,

jak i ona, kochana,
najlepsza, kiedy bosa,
i najprostsza, najmilsza,
bardziej pszczoła niż osa;

ale osa tak samo,
bo złocista w owocach,
a potem senna rano —
bo świecąca po nocach…

Wróżko, stawiaj mi karty,
na lewą stronę przełóż!
Lecz najlepsi wróżbici
Horacy i Mateusz…

Pewnie: miło w Brukseli,
i gwałtownie, i sennie:
z wierzchu woda srebrzysta,
na dnie ciemne cierpienie.

Na dnie ciemne cierpienie,
jeszcze głębiej sumienie,
ale z góry dmie wiatr
przez liście i promienie.

1946

Poeta po II wojnie światowej dużo podróżował. Zwiedził Francję, Belgię i Holandię. Myślę sobie, że owa wróżka czy wróżbici - Horacy i Mateusz - przydaliby się rodzinie poszukującej pracy i stałego miejsca (córka Kira ma 10 lat). Po pewnych wahaniach postanowił powrócić do kraju (22 marca 1946 r.) i zamieszkał z rodziną w krakowskim Domu Literatów na Krupniczej 22.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz