29 lipca 2012

Zielono


Jadę z żoną i synem kolejką górską, autobusem, pociągiem i czytam Różewicza. W latach 1959-1960 napisał wiersz Zielona róża, wiersz dwuczęściowy. Teraz wolę tę 1. część, bo jest trochę o mnie (znów o mnie! Niedziela - ja, Poniedziałek - ja...). Właśnie, jadę więc z Beskidu Śląskiego do domu. Kilka dni w lesie i człowiek zapomina o cywilizacji. Nie brak mi asfaltu, aut, anonimowości. Syn pyta mnie dlaczego wszystkim mówimy Dzień dobry albo Cześć! Hasło "zwyczaj" nawet mnie nie wystarcza. Też chciałbym zwyczajnie uśmiechać się na nizinie. Nie można. Zwyczaj niemówienia i nieuśmiechania, bo pomyślą, że gej, że chory, czyli głupi, że zakochany, czyli to samo wcześniej. Tamci beskidzcy "wujkowie" mijają nas trzeźwi, sztywni, obcy, wtopieni w tłum, czyli normalni. Nie ma "wujków". Zostali w schronisku na zawsze. Nie wiem czy wrócą. My pewnie wrócimy do Klimczoka, na polanę pod Błatnią. Kiedy? Teraz wokół nas i w nas wielkie miasta. Czekam na moment, kiedy w pęknięciach twarzy zobaczę 


Zielona róża

I

"... róży kwiatek wyszyła zielono..."

Wielkie miasta
rosną
przeludnione
wyludniają się
przypływ
i odpływ
ławice ludzi
tak blisko obok
jedno przy drugim
że widać rozkład
z urywków słów
tu i tam
rozrzuconych
można sobie wyobrazić wnętrze
ale w roju
bez matki
zaczynamy żyć coraz samotniej
odległość od człowieka do
rośnie pod neonami
w przeludnionych miastach
ocierając się o siebie do krwi
żyjemy jak na wyspie
zamieszkanej przez nieliczne istoty
zostajemy z garstką najbliższych
ale i oni odchodzą
każde w swoją stronę
biorą ze sobą
odkurzacze kiepskie obrazy
kobiety dzieci
motory lodówki
pewien zasób wiadomości
popioły pseudonimy
jakieś resztki estetyki
wiary
coś w rodzaju boga
coś w rodzaju miłości
jeszcze inni
odchodzą do swoich jaskiń
z mięsem w zębach
słabsi zostają
przy barach stolikach
jeszcze słabsi
opierają się na cieniach słów
ale te słowa są tak przejrzyste
że widać przez nie śmierć
nic
odchodzimy
ociągając się zamknięci
i nikt nie przyznaje się że odchodzi
lepiej nie robić zamieszania
więc wszyscy żyją wiecznie


pamiętajcie
byliśmy otwarci
w czasach największego ucisku
cudze cierpienie i cudza radość
łatwo przenikały do naszego wnętrza
wasze życie biegło do mnie
ze wszystkich stron
teraz okrywają nas pancerze
tylko przez pęknięcia
w twarzach
można zobaczyć
(...)
Tadeusz Różewicz

19 lipca 2012

Rajd szachowy

Lato intensywnie daje mi popalić szachami. Codziennie kilka partii, w tym jedna z człowiekiem! - jak to brzmi cum homo, a reszta z kim, z CZYM? czyli witamy w XXI wieku - jedno / dwa zadania z kombinacjami, trochę analizy partii na bieżąco i tak prawie codziennie. Oprócz tego normalne rodzinno-zawodowe życie. Cha, zacząłem spotkania z dzieciakami (podstawówka, w porywach 7 osób) w mojej bibliotece. Pierwszą godzinę wytrzymali, sukces, bo zasady podstawowe to dla nich nuuuda. Na drugi dzień już graliśmy już prawie samodzielnie. Cieszy mnie to, bo chcą jeszcze i będzie jeszcze. Nawet dałem sobie mata zrobić i to z radością ku uciesze młodej szachistki. Ale za tydzień będę ostrzejszy i bez szewskiego się nie obejdzie :) A teraz prawie śpię. Bo tu przecież 3. zmiana a odespać nie mam kiedy.

PS. dwa przypadkowe zdjęcia partii z kolegami


11 lipca 2012

Masywni masochiści

Damno dawno temu... pisałem pod etykietą "Frustracje Znormalizowane" nieco żaląc się nad głupawym systemem w pracy, nad sobą zaprzęgniętym w kieracie pracuj-do-oporu.pl, czyli: oj nie udało się Panubogowi poza zębami i starością i ta ludzka konieczna przypadłość - praca, harówka, robota, szychta. I nic się nie zmieni! Będę dalej "płodził".

Przeżyłem kolejną "lekcję", czyli jakieś szkolenie - trwające nb. najdłużej 10 sekund! - polegające na wzrokowym przyswojeniu kilku obrazków i podpisie w określonym polu. Tyle. Oczywiście wszystko podczas czynności technologicznych ble ble ble. Więc potem mam duuużo czasu, aby ów ważki materiał sobie przemyśleć, przetrawić, przyswoić lub zwymiot. Oto owoce moich przetrawień w postaci równowaznika zdania, czytać z akcentem na "mas":

masowa masturbacja masłem
masywnych masochistów i masakrycznych maskulinistów
maskowanych mass mediami masonów-masarzy
w Massachusetts