30 maja 2015

Kilka zbliżeń

Maj się kończy i w sumie niewiele ciepła, słońca pokazał. Taki to "Królewicz". Więc ja - w poczuciu obywatelskiego obowiązku - wybrałem się przez pola i łany w towarzystwie siedmiu dziewic, kiedy kolega skowronek budzi się do swojej pracy. No, niezupełnie z tymi łanami i dziwicami, ale pstryknąłem kilka fotek zbliżając sie nieco ku przyrodzie.















27 maja 2015

Cmentarz Żydowski w Oświęcimiu - odsłona druga

Brnąłem z synem w pokrzywach po kolana. Na szczęście wielu mieszkańców chciało zobaczyć ukryte przed oczami groby. Wysoki biały mur stanowi o bezpieczeństwie, ale i nie pozwala wejść do środka. Noc Muzeów to trochę zmienia. Podobno około 1000 macew, 2 domki, 2 duże jakby zbiorcze pomniki-macewy, 2 specjalne groby (w tym jeden z ogrodzeniem, a drugi to grób ostatniego Żyda w Oświęcimiu, Szymona Klugera, z roku 2000). Poniżej moja pierwsza fotorejestracja we fragmencie.











25 maja 2015

Cmentarz Żydowski oczami ojca i syna

Byłem z synem (lat 9) na Cmentarzu Żydowskim w Oświęcimiu. Nie ma nic prawie wspólnego z największym na świecie cmentarzem tj. Auschwitz, położonym w tym samym  mieście, kilka km dalej w kierunku rzeki Soły. Tam i tu Żydzi. Tam i tu wspomnienia i ból. Lecz tu Żydzi z Oświęcimia, w części znani, mieszkańcy miasta od kilku wieków, lekarze, robotnicy, rabini, prawnicy, gospodynie, dzieci rybaków, dzieci właścicieli hotelów, aptekarz z żoną, tłumacz Tory, ogrodnik, przemysłowiec, rodzina zakładu wytwórni win, nauczycielka, sprzątacz, bezrobotny, żebrak. Nazwiska, niektóre swojsko brzmiące nawet w fonetycznym zapisie hebrajskim. Macewy tajemnicze, pokryte kodami obcych znaków, niejasnych wyobrażeń, rycin. Zamknięte świadectwo grupy połączonej jednym bogiem i jedną księgą. Za białymi murami w centrum miasta. Tu hałas ulicy. Tam cisza i przyroda niemal nietknięta. Ptaki, pokrzywy do pasa, gęstwiny krzaków, dziwne szczeliny i wszędzie macewy we wszystkich pozycjach, pod butami... Profani jesteśmy.

Zdjęcia oczami SYNA:

















3 maja 2015

Cafe late plus kawa

Chciałem już 3 tygodnie temu (a potem 2 tygodnie i tydzień temu też) umieścić lamentację,  wniosek prokuratorski lub nawet donos na siebie do szpitala psychiatrycznego. Dlaczego? Z powodu malarzy; których niecierpię; ktorych wyrzucam z domu; ktorzy wracają,  żeby dręczyć mnie,  moje ściany i moją rodzinę; ktorych mógłbym pozabijać, posiekać, powyciskać (te kawałki) i pomalować sufit na czerwono; których widzę przed i po pracy; których obgaduję do zaśnięcia z żoną; ktorych...
Ale nie napiszę.
Dlaczego? Bo już koniec. To znaczy nie z nami, choć ze ścianami było blisko. Prawie 4 dni sprzątania i i i siedzimy w pokoju w spokoju. Biedniejsi, szczęśliwsi.