25 listopada 2013

Cztery szachownice wreszcie

W pierwszy dzień śniegu - choć zaledwie nocą przypruszyło, ale liczy się - postanowiłem pocieszyć się wcale nieciekawym w zasadzie spacerem, z aparatem w zimnej dłoni, wzdłuż nowootwartej pięknie betonowo wyremontowanej alei z elementami wodnymi (wiadomo nie teraz w chłodzie) i świeżymi sadzonkami (nie wiadomo jakimi, bo chłodno i za wcześnie), a najbardziej z trzema marmurowymi, czy jakoś tak, stolikami wyposażonymi w sześć takichże, czy jakoś tak, ław oczywiście do siedzenia, na których to... stolikach notabene, przezorny architekt, zgodnie z zapowiedziami organu miejskiego jeszcze przed letnimi upałami, umieścił w sumie sześć plansz do gry czyli: miejsce do gry w karty, "chińczyk" oraz CZTERY SZACHOWNICE! Co potwierdzam własnoręcznymi fotografiami niżej.




22 listopada 2013

Zawrót głowy

Jak ten listopad biegnie. Liście przegnał, chlodem powiał, deszczem trochę nas pokropił. Niestety zmroził też to coś między ludźmi. Jakby dalej są od siebie. Sąsiedzi chyłkiem do swoich spraw, znajomi zapracowani - a czy ja nie? Trudno kogokolwiek z ciepła wyciągnąć. Pozostała mi nadzieja w "moich dziadkach". Mam na myśli pierwszy amatorski turniej szachowy w Galerii Książki, bo teraz tak zwie się gmach - na serio ACH! - biblioteka. Dostaję tam w skórę... Lecz myślę sobie: w drugim pójdzie lepiej. Musi być wzrost :). Jednak wysoko nad naszymi bibliotecznymi nasiadówkami góruje pojedynek pokoleń szachowych - Carlsen vs Anand. I dziś nie nowina, bo już prawie pewnik: młodość wygrała i to bardzo przyzwoicie. Cieszy mnie ten indyjski mecz! Wielkie gratulacje dla Norwega! Dobra już schodzę na moją oświęcimską ziemię. W domu nowe meble. Panie świeć nad duszami inżynierów,  co te meble projektowali i nad duszami zdemolowanych śrubokrętów krzyżaków.  Prawa ręka zaczyna wracać do żywych.  Dobra, w sumie wyszło całkiem ok. Nawet żona pochwaliła... Za to po 1. spóźnionej wywiadówce syna w klasie 1. nie było niestety tak kolorowo. Oj szkoło moja szkoło! Czy nie miało być wesoło? A dziś, proszę,  w zeszytach dwa razy A, czyli Alleluja i do... Ciekawyś jest listopadzie. I co mi jeszcze przyniesiesz?

4 listopada 2013

Lepszy obraz

Prawie cały październik tego 13 roku byłem świadkiem złotej jesieni. Rano Syriusz kończył spacer z Jowiszem na wschodnim niebie, co jakiś czas spoglądając na sierp Księżyca. Słońce pokazywało letnie oblicze. I nawet papryka na moim oknie zakwita i zaowocowała. Chyba zwariowała, przecież to jej pierwszy rok życia. Z resztą, nie znam się na roślinach. Pewnie dlatego je fotografuję próbując wykraść ich tajemnice. Wielokrotnie zachwycałem się grą kolorów. Staję przed "moją" lipą na stawach i  znów oczom nie wierzę. Z pozoru tylko zmiana pór roku i zmiana szaty-liści.