28 kwietnia 2013

"drozd na gałęzi"

Ptaki to szeroki temat. Podobnie jak chmury, gwiazdy, ryby i nawet drzewa. Dlaczego? Bo - co może nieoczywiste - są nieuchwytne, tak, niełatwo je poznać, umykają, zmieniają się, uciekają przed naszym wzrokiem, pozornie niektóre trwają w miejscu nieruchome, raczej coś ukrywają, a może tylko - jak większość lub wiele istot żywych - noszą w sobie znaczenie, zwyczajnie ciekawe znaczenie. No więc ptaki się rozśpiewały. Stanąłem jak wryty nad brzegiem stawu. Ostrożnie przesuwałem się, żeby jeszcze je ujrzeć. Nie udało się. Podobnie z innymi, które siedziały na młodych gałęziach wierzby nerwowo jedząc drugie śniadanie. Czy to były zięby czy szczygły nie mam pojęcia, ale były piękne w swej ulotności. Dobrze, że nie zdążyłem kliknąć zdjęcia. Jednak wiele chwil trzeba ocalić tylko w pamięci. Chodzi za mną ten wiersz Czesława Miłosza "Sens":





Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata. 
Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca. 
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie. 
Co nie zgadzało się, będzie się zgadzało. 
Co było niepojęte, będzie pojęte. 


- A jeżeli nie ma podszewki świata? 
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem
Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli dzień i noc 
Następują po sobie nie dbając o sens 
I nie ma nic na ziemi, prócz tej ziemi? 

Gdyby tak było, to jednak zostanie 
Słowo raz obudzone przez nietrwałe usta, 
Które biegnie i biegnie, poseł niestrudzony, 
Na międzygwiezdne pola, w kołowrót galaktyk 
I protestuje, woła, krzyczy.

15 kwietnia 2013

Lokomotywa


Którejś niedzieli wczesnowiosennej tego roku  świeżym popołudniem wybrałem się z synkiem no naszego Centrum Kultury. Spodziewałem się kilku modeli z kartonu... a tu niespodzianka: owszem modele niczego sobie (w dwóch kategoriach: juniorzy i dorośli), ale do tego dwie kolejki sterowane elektrycznie, a jedna - prawdziwe cudo - nie kolejka, lecz superskłady pociągów z naszych  europejskich torów, świetnie wykonanych, łącznie z fotelami podróżnych, dymem z komina (jeśli to parowóz) oraz dźwiękami ruszania, przejazdu itp. I jak tu nie kochać Tuwima za Lokomatywę. Maks najbardziej lubi "tłustą oliwę" i "tłuste kiełbasy" tj. lubi o nich słuchać, nie jeść.




Julian Tuwim
Lokomotywa

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!

Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!

Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...

...jedna z najciekawszych interpretacji Lokomotywy...

14 kwietnia 2013

"leśne jezioro"


Wybrałem się nad stawy szukając śladów wiosny. Tylko bazie szepcą coś na temat. Przyroda śpi. Za mało ciepła, słońca. Może jeszcze kaczki ożywione latają parami. Za to urząd miasta wziął się za remonty i słusznie - na Niwie będzie MacD. a "moja" aleja do parku zyska nowy kształt (szkoda, że zaczęli od ścięcia tej sosny...).







Z drugiej strony przyrodnicze ożywienie w osobistych lekturach. I to bez planu, tak jakoś wyszło. Najpierw W mojej ojczyźnie Czesława Miłosza wpadło mi do rąk podczas nudy w pracy. Przecież to jeden z ulubionych moich utworów. Nawet trochę go rozumiem, i jednocześnie w bibliotece Dolina Issy, która powaliła mnie opisem rzeki, zarośli, drzew...

W mojej ojczyźnie, do której nie wrócę, 
Jest takie leśne jezioro ogromne, 
Chmury szerokie, rozdarte, cudowne 
Pamiętam, kiedy wzrok za siebie rzucę. 

I płytkich wód szept w jakimś mroku ciemnym, 
I dno, na którym są trawy cierniste, 
Mew czarnych krzyk, zachodów zimnych czerwień, 
Cyranek świsty w górze porywiste. 

Śpi w niebie moim to jezioro cierni. 
Pochylam się i widzę tam na dnie 
Blask mego życia. I to, co straszy mnie,
Jest tam, nim śmierć mój kształt na wieki spełni.


11 kwietnia 2013

"pół wiosny widzę w tym roku"

Poniższa "Zielona Gęś" znajduje się na pierwszym miejscu w zbiorze "najmniejszego teatru świata" Wydawnictwa ISKRY - 2009, s. 5n - z posłowiem Córki Poety, kontynuatorki i ulepszycielki "Gęsi". (Dzięki Ci Żono za superprezent, kochanego Gałczyńskiego!). Dyrektor Konstanty objął ów teatr w 1946 roku "na deskach" ostatniej strony popularnego tygodnika "Przekrój". To chyba pierwsza sztuka... Jakże aktualna, bo i wiosna i krew i płacz i oczekiwanie nasze polskie na białego konia z generałem (przecież nie Jaruzelskim) i drogie jajka i wybite lewe oko (utyka "lewa noga" Wałęsy?) i narodowa nuda i Smoleńsk nawet.


Teatrzyk ZIELONA GĘŚ
ma zaszczyt przedstawić

Potwornego wujaszka


Występują:
POTWORNY WUJASZEK
NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA
GENERAŁ MŚCISŁAW


POTWORNY WUJASZEK:
(ocieka krwią)

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA:
Cóż to za nowy kawał, Alojzy?

POTWORNY WUJASZEK:
Zamordowałem baronową.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA
(głucho):
To już szósta zbrodnia w tym tygodniu. Alojzy, co się z tobą stało?

POTWORNY WUJASZEK:
Nuda. Nudzę się.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA:
Nudzisz się? Och, jaka to szkoda, że jestem sparaliżowana, bo uplotłabym sobie wianek z narcyzów i w tym wianku zatańczyłabym ci taniec Mórz Południowych. Pamiętasz, jak w Mszalnej Dolnej...

POTWORNY WUJASZEK:
Gdzie jest nasz kotek?

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA:
Wyszedł na dach.

POTWORNY WUJASZEK:
Szkoda, bo chciałem go udusić. Dusić. Dusić. Nuda.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA:
Och, uduś mnie, nieszczęsny. Przecież i tak nie dla mnie radość życia, skoro lewe oko mam wybite przez ciebie i tylko pół wiosny widzę w tym roku.

POTWORNY WUJASZEK:
Wiosna? Wiosna będzie wtedy, jak wróci generał.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA:
Czy wróci?

POTWORNY WUJASZEK:
Wróci z bronią w ręku. Na białym koniu. I wszystkie dzwony uderzą. I nie będzie nudy, tylko konstrukcja i wielki, natchniony płacz odrodzenia. Jajka stanieją. Ja zostanę wojewodą smoleńskim. "God save general".

GENERAŁ:
(nie wraca)

POTWORNY WUJASZEK:
(dusi kotka)

Kurtyna

Wiooo! Wiosna!

Tak, fakty - jak sądzę - nie dadzą się zaspanej zimie podważyć. Nie, żebym miał coś przeciw bieli, miłemu porannemu chłodowi oraz ducha bogu winnemu puchowemu (ze śnieżynek znaczy się) zajączkowi wielkanocnemu. Zimo wróć, ale po jesieni, może w grudniu, co? A teraz wiosna. dołączam własnoręczne foto sprzed przedszkola dziś rano 11. już kwietnia o 8:15.

Oj wyłażą spod ziemi łaknącej słońca i ciepła krokusy te, liżą promyczki a liżę ich miłe płatki oczami swymi uradowanymi innym zestawem barw niż odcienie białoszarości. Kocham tę zieleń! I nawet fiolet. Otwieram okno (zaschnięte gumy-uszczelki strzelają słodko wreszcie odrywając się od ramy) i wdycham i wpuszczam powietrze i jeszcze. "Będzie się działo" mówię bez zająknięcia sobie i światu.