11 maja 2009

Radość z dawania, czyli nie o patelni



Ostatnio nasza patelnia (jedna z dwóch tym nawiasem „mówiąc”) siadła pod naporem okrutnego czasu, który nie liczy się z naszym domowym portfelem i rączka tejże patelni została mi w rączce (1), albo lepiej w mojej, przecież męskiej, owłosionej ręce czy łapie. Ale nie o tym miałem pisać, więc co prędzej piszę o darze. Właśnie o darze dla mojej kochanej żony. I nie kupiłem jej patelni. To banalne i kuchenne. Kulą w płot by było, a nie było, bo nawinęła się nie lokówka i nie suszarka i nie depilator(ka) też, ale inne małe AGD (2) na literę „p” (3). No i zapożyczywszy się ratalnie kupiłem i dałem. Potem dołożyłem jeszcze małe „co nieco” (4) i klasycznego acz miłego kwiatka. Się rozpisałem i po co? Wracam do tematu i odwracam się od samochwalstwa, zresztą nie ma się czym chwalić, bo to – mam nadzieję – chyba coś normalnego (5).
Lubię prezenty dawać i otrzymywać. Oba kierunki lubię i w mam w nich radość. To jakby radość z powodu ruchu. Nie myślę o ruchu towarowym, o obrocie pieniężno-handlowym, ale o obrocie ciał niebieskich he he he... Żarcik – przepraszam (6). Myślę o ruchu wewnątrz. Gdy coś daję (albo biorę) coś we mnie się porusza. To chyba radość z daru. Atmosfera daru jest w ogóle tajemnicza. Najlepiej odwołać się do wspomnień z dzieciństwa, o ile je ktoś ma. Ale jakieś wspomnienia trzeba mieć, lub je po prostu stworzyć (7). Moje wspomnienia darów są choinkowe. Piłkarzyki na sprężynach na dużej planszy... Jednak nie sam dar mnie porusza do dziś. To raczej właśnie atmosfera wokół daru: oboje rodziców krzątających się przy mnie i siostrze, radość, oczekiwanie, miły niepokój „co to będzie?” i spotkanie we czwórkę na Święta. Miód na duszę. Okazuje się (8), że dar nie jest najważniejszy. Liczy się gest, słowo, pamięć, życzliwość osoby i radość. Lepsze zarobki i lepsze jakościowo prezenty (9) nie mogą mi odebrać istoty dawania i przyjmowania z radością kochającej osoby obok.
Tu dwa skojarzenia oazowe (10) i pooazowonowoczesne. Pierwsze dotyczy hasła, które wryło mi się w pamięć (wg zamysłu wierszyka tak miało być): „Takie jest moje zadanie: dawanie, ciągłe dawanie”. Dla rzeki owszem lać się i lać w kółko to zasada. „Wszystko płynie, niepodobna wejść dwukrotnie do tej samej rzeki” mawiał Heraklit z Efezu. I miał rację, bo rzeka ciągle daję nową wodę, zmienia się nieustanne – jak wszystko wokół. Rzeka jest wzorcem dawania dla wierszyka z oazy. Ale ja się na to oburzam. Dlaczego? Bo DAWANIE to jedna strona medalu, to tylko połowa ciastka i do tego niewystarczająca. Po prostu nie można ciągle dawać. Tak postępując można się narazić na zupełne wydanie, na bankructwo nie tylko materialne, osobiste, duchowe także. Osoba, która nic już nie ma (bo dała wszystko) jest z jednej strony bogata darami-dla-innych; z drugiej strony – jest biedna jak mysz kościelna (11). Suma summarum: tak nie może być. Bez PRZYJMOWANIA nie ma dawania. Ciągłe dawanie jest złudzeniem. Pięknym nierealnym przesłaniem na użytek młodzieży, która nie zadaje głupich pytań. A zadawać je trzeba! Skąd wziąć, żeby dać? Albo: Dlaczego w ogóle i komu ile dawać? Albo: Co dawać? (12) Najkrócej mówiąc rzeka nie jest zbyt mądra. Samo dawanie nie może być istotą życia itp.
Drugie skojarzenie oazowe opiera się o cytat z lat 60. XX wieku: „Posiadać siebie w dawaniu siebie” (13). No tu już konkret z filozofią osoby w tle. Ale bez wykładów proszę tutaj... Mądre słowa. Bez zachowania siebie dar będzie niepełny. Owszem są wyjątki (poświęcenie, męczeństwo nawet). Ale kto posiada siebie? I co to znaczy?

----------------
Przypisy:
1- Nasuwa mi się cytat niejakiego Piekielnego Piotrusia (ur. 1890. Warszawa. M.in.: self-made-man.): „Kobieta jest jak patelnia, ponieważ kobietę, jak również patelnię można wziąć za rączkę” (Konstanty I. Gałczyński, „Zielona Gęś. Osiem Dni Stworzenia”)
2- To nie są chwyty na gitarę, choć owszem wyszłaby ładna piosenka kto wie
3- Słowo i rzecz dostępne u autora tekstu (tzn. sama rzecz już nie, bo poszła w darze)
4- L.mn. miała być, ale nie umiem utworzyć
5- W tym miejscu (a nie w innym notabene) nie będę rozważać pojęcia „normalności” zwłaszcza, gdy patrzę na tytuł tego bloga
6- Jeszcze raz przepraszam (he he he)
7- Nie proponuję świadomego okłamywania się, lecz wzywam do działania: sam daj coś, bądź darem, sam przyjmij z radością – wtedy będziesz mieć wspomnienia.
8- Żadne odkrycie
9- Oby takie były, ale nie tęsknię do fortun i już
10- Były czasy i były szaleństwa głupiej młodości, do których zaiste, bracie i siostro, ma prawo owa młodość, która niechby trwała in saecula ament
11- Porównanie zoologiczne celowe
12- Retoryczne pytania precz / w tym myślenia rzecz (a się mi rymło)
13- Chyba to Sobór Watykański II
foto wł. z 01-05-2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz