Mój syn wstając rano zadał mi leżąc w łóżku pytanie: Tato, gdzie jest twoje szczęśliwe miejsce? Myślałem sobie - co jest? śniło mu się coś albo w przedszkolu jakiś temat? - czyli jak głupi dorosły, czyli zamknięty na inny świat dziecka, albo w ogóle na nieskrepowaną twórczą wyobraźnię. Zaczęliśmy więc rozmowę. Wnioski są następujące: szczęśliwe miejsce wiąże się z radością, z beztroską, z przyjemnością, z podróżami, z byciem razem. Przepis na szczęście? - pomyślałem i konkretnie docisłem małego filozofa: gdzie to jest? Odpowiedź nieco mnie zaskoczyła, choć wydaje się szczera i sensowna (wyjąwszy aspekt reklamowy): W Makdonaldzie. No i się wyjaśniło. W sumie zgadzam się z synem poza kwestią jedzeniową, bo wolę inne "miejsca szczęśliwego podniebienia", ale niech będzie Wojtek - jak mawia moja mama. W końcu mamy już dość zimy i chciałoby się wyrwać do grodu Kraka według naszego zwyczaju. Nie ukrywam, że Gaffczyński od razu mnie inspirował, stąd wspaniały wiersz jak ulał:
Prośba o wyspy szczęśliwe
A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
Konstanty Ildefons Gałczyński
1930
:D Mac, wonderland :D Tydzień temu w sobotę jechaliśmy ze znajomymi z Chełmka i z autokarem dzieciaków do Krk, kino, obwarzanki itd. i czytając Twojego posta przypomniały mi się ich (dzieciaków) NIEszczęśliwe miny jak się dowiedziały, że nie będzie tym razem McDonalda po drodze :)
OdpowiedzUsuńMieszkam na wsi. Gdy wyjeżdżamy czasami do miasta całą rodziną, to ... niestety musimy zahaczyć o McD, ewentualnie KFC, bo wyjazd nie zostanie "zaliczony" :)
OdpowiedzUsuńTo prawda z tym McD, ale przecież wymigałem się tu od odpowiedzi...
OdpowiedzUsuńNo tak, sprytny to był unik :)
OdpowiedzUsuńAle dzieciaki całkiem ciekawe pytania potrafią zadać, a nam dorosłym się tylko robią taaaakie oczy jak u wilka z "Czerwonego kapturka" :)
Moje szczęśliwe miejsce... Bieszczady :) Dzicz, spokój, przestrzeń, wolność, nie ma ludzi (oczywiście poza sezonem), tam oddycham :)
A coś skrobnę o kieszeni niedługo. To jedna z kandydatek na "szczęśliwe miejsce".
OdpowiedzUsuńAch, te dzieci :) Nie dość, że radość się udziela, to nieraz jeszcze ich pytania coś nam uświadomią ;)
OdpowiedzUsuńJak odzyskać dziecięcą prostotę, zdziwienie, umiejętność stawiania "prostych" pytań?
UsuńTo się już chyba nie wróci :)
OdpowiedzUsuńjak kiedyś grał jeden z moich ulubionych zespołów ...
http://www.youtube.com/watch?v=MIt3uO8aziw
Choć jakieś 3,5 roku temu odkryłam, że po części jest na to lekarstwo :D
DZIECI właśnie, pozwalają wrócić prostocie, zdziwieniu, umiejętności stawiania "prostych" pytań :)
Człowiek chcąc nie chcąc mając takiego małego odkrywcę poznającego świat musi zejść z 170cm do ok. 100cm wspomnieć tą perspektywę, z której świat wydawał się ogromny, pełen nowych rzeczy i ciekawych miejsc do odkrycia, i nieraz trzeba się było zdać na pomoc innych :D :D
Ja mimo wszystko przy Gabrysiu odpoczywam, bo mimo że trzeba mu poświęcić bardzo dużo uwagi to to jest uwaga relaksująca :)