cd. wyprawa-długo-oczekiwana
Musieliśmy przystanąć w zdziwieniu patrząc na połamane gałęzie i stożkowato ścięte pnie.
Idąc tropem wzdłuż Soły trafiliśmy chyba na bobrowe żeremie.
Urzekł mnie ranny kolor rdzy nadrzecznych krzewów. Cudowne prześwity na tle bezchmurnego nieba. Gąszcze i zdradliwe zakola rzeki. Nowe ścieżki... tylko most kolejowy zawsze w tym samym miejscu.
Wiemy, że to nie koniec przygody z naszą Rzeką i hipotetycznymi bobrami, na które już ślinka mi fotograficzna cieknie. A teraz czas na Stare Miasto. Ciastko, kawa, soczek ze świeżymi bułeczkami.
Musieliśmy przystanąć w zdziwieniu patrząc na połamane gałęzie i stożkowato ścięte pnie.
Idąc tropem wzdłuż Soły trafiliśmy chyba na bobrowe żeremie.
Urzekł mnie ranny kolor rdzy nadrzecznych krzewów. Cudowne prześwity na tle bezchmurnego nieba. Gąszcze i zdradliwe zakola rzeki. Nowe ścieżki... tylko most kolejowy zawsze w tym samym miejscu.
Kakao gorące termosie smakuje inaczej nad chłodną falą. Ale cierpliwość synowska na wyczerpaniu (a zimno też) i trzeba było szybciej koło paśnika, szybciej na Zamek.
Dlaczego nie ma nowych wpisów? Może jakieś ładne zimowe fotografie? Albo jakieś przemyślenia...
OdpowiedzUsuńOj tak, nie ma, nie ma, ale obiecuję solennie, że będą, bo i w wersji roboczej niejedno i w głowie dość dobry zarys i w ogóle dziękuję Wiernemu (pewnie Nielicznemu:) Czytelnikowi za iskrę i "kopniaka", gdyż styczeń ciężko na mnie się odcisnąwszy - nie aurą - szkolno-firmowo, o czym w poście będzie, już skończył się i w sumie przyzywają wstawiennictwa Hamleta i Moby Dicka, których czytać próbuję mówię sobie: ad rem!
OdpowiedzUsuńO, to fajnie że będą nowe wpisy. Mam nadzieje że one, oraz fotografie, będą "klimatyczne". Iskra tak, kopniak nie. Raczej pytanie-zachęta do dalszej działalności blogowej.
OdpowiedzUsuń