22 grudnia 2015

Rey odc. 7

Kiedy zasiadłem dziś w klasycznym kinopleksie, choć bez kukurydzy i koli, ale za to w eleganckich prawie jak przeciwsłonecznych okularach oczywiście do 3D, obok żony i syna, który przeżywał tę kosmiczną operę na dużym ekranie po raz pierwszy, niewiele wskazywało, że przeniosę się w czasie prawie 30 lat wstecz, gdy pewnie oglądałem Powrót Jedi, lecz jednak, tak się stało mimo braku Lorda i Yody, wyraźnie siwego Solo oraz z kobietą w roli głównej i to jakiej kobiety (Rey bowiem zastąpiła świetnie wszystkich rycerzy), a to - plus statki kosmiczne w przestrzeni międzygwiezdnej jaśniejącej od wybuchów, nowy kolega R2D2 wirujący BB8, wartka akcja, piękne krajobrazy, szczypta emocji, miecze, Chewbacca i długo by wymieniać - dało mi satysfakcję dobrze spędzonego czasu z bliskimi i bonusem moich lat osiemdziesiątych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz