Nietykalne
pamięci Haliny
Nietykalne białe czereśnie
co przechadzały się z nami
tamtej wiosny nad bladym stawem
zamieniły się w słupy soli
zgięte ciężarem
lecz wiosna wraca za każdym razem
i w chłodnej ciszy co po nas została
chłopiec puszcza bańki mydlane
nietykalne nieuchwytne
jak tchnienie białych czereśni
każdej wiosny
każdego życia
*****
Cytuję ten wiersz za Dekadą Literacką, gdzie podczas lektury, z chorałem Bacha w tle, doznałem małego wzruszenia. Nie mam pojęcia, jaką sytuację opisuje Poeta, ani kim jest Halina, tylko wyczuwam klimat. Widzę te białe czereśnie, rzeczywiście są takie! I blady staw i słupy soli. Chłód, niedostępność, biel jednak nie każą mi przestać czytać, bo czekam intuicyjnie na ocieplenie. Nadchodzi wiosną. Chłopiec, który puszcza pozostał we mnie. Może dosłownie? Nie wiem. Wierzę w powroty, choć nie wierzę w dosłowny powrót życia. Przyroda radzi sobie z podziwu godną pamięcią. Mam nadzieję, że nie wszystek umrę, a może raczej, że wrócę inaczej, inny, gdzie indziej, nie ja, a jakoś ja, gdzie pewnie żadne ja nie będzie miało sensu. Nietykalny upragniony topos wszechrzeczy, jak bańka mydlana...
PS Sporo wierszy znalazłem na stronie GoldenLine w postach Ryszarda Mierzejewskiego.
Wiersz faktycznie melodyjny i obrazowy, a Grynberga znałam jedynie jako prozaika.
OdpowiedzUsuń