5 października 2009

Siusiu

Leżę chory, a właściwie staram się leżeć
otoczony książkami i dźwiękami.
W drugim pokoju mój mały syn.
Słyszę jak słucha bajki w telewizji i czasami stęka.
To mnie niepokoi.
Pytam więc czy chce siku, do łazienki?
Nie chce.
A może ee, kupkę?
Nie!
Ale pytam znowu i jeszcze raz i uspokajam się.
Próbuję więc dalej dodzwonić się do radia.
Chodzi o litewsko brzmiące na początku nazwisko Bacewicz.
Wolę Haydna, ale w końcu to Polka i XX wiek i mimo wszystko czasami ją rozumiem, czuję.
Stąd dzwonię po płytę i raz i dwa...
W końcu syn wchodzi do mojego pokoju, a w radiu słyszę, że Bacewicz pochodzi z Łodzi.
Tylko, że synek ma zmoczone spodnie i fotel też.

2 komentarze:

  1. no tak,
    ale czego się nie robi dla piękna muzyki.
    pozdrawia Jacek słuchając Salomona G.F.Handla
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było dla samych nawet emocji,
    a Salomona nie słyszałem jeszcze.

    OdpowiedzUsuń