15 sierpnia 2011
Arcydzieła literackie, które omijaliśmy z daleka
Ranking książek najbardziej nieprzeczytanych
Nie przeczytałeś „Ulissesa”, wciąż sobie obiecujesz, że zajrzysz do Prousta? Nie przejmuj się, jesteś w dobrym towarzystwie.
W powieści „Zamiana” Davida Lodge’a kadra uniwersytecka po kolacji umilała sobie czas grą w „upokorzenie”. Wygrywał ten, kto przyznał się do nieznajomości najbardziej znanej książki. Dziekan anglistyki, jak się okazało, nie czytał Miltona, ale to jeszcze nic. Jeden z wykładowców „nagle walnął pięścią w stół, podniósł się około sześć stóp nad stołem i powiedział: »Hamlet«”. Co z tego, że wygrał, skoro kilka dni później, kiedy jego zwycięstwo stało się głośne, stracił pracę.Nieczytanie było modne onegdaj w kręgach krakowskich. – W latach 80. na polonistyce założyliśmy Koło Prawdziwych Znawców Literatury. Członkiem mógł zostać ten, kto udowodnił, że nie przeczytał pięciu ważnych książek z kanonu. Próbował się do nas dostać prof. Marian Stala i w mękach wyznał, że nie przeczytał w całości „Józefa i jego braci” Manna, którego ja też nie czytałem. To było jednak za mało i nie przyjęliśmy go – opowiada Jerzy Pilch. – Ja, niestety, nie pamiętam wszystkiego, co przeczytałem. Nie jestem pewien, jak to było ze Stendhalem, „Młodzikiem” Dostojewskiego czy Parnickim. „Ulissesa” czytałem, Joyce próbował zabić powieść i prawie mu się udało. To „prawie” oczywiście ma wielkie znaczenie.