Pierwsza księżycowa pełnia zburzyła mi dwie noce, podczas których miałem sporo czasu na rozmyślania. Nie są to żadne mądrości. Żadne odkrycia. Raczej nowy (albo tylko tak mi się wydaje) sposób uporządkowania tematu SZCZĘŚCIE. Pewnie każdy ma własną definicję, przepis na..., zbiór składników. Ja zacznę od litery P:
- Pożytek
- Piękno
- Prawda
- Przyjaźń
- Przyjemność
- Poświęcenie
- Pasja
- Prostota
- Pełnia
- Pragnienie
- Przyroda
- Przebaczenie
- Pamięć
- Potomstwo
- Pieniądze
Kilka uzupełnień.
Pożytek to DOBRO, a z dwoma kolejnymi to klasyka filozofii (transcendentalia). Więc niczego nie wymyślam. Przyjaźń to MIŁOŚĆ, być może NAJWAŻNIEJSZA w tej liście. Wiem, że pieniądze, przyjemność czy potomstwo dla wielu albo nieosiągalne albo niepotrzebne albo nawet szkodliwe dla pojęcia szczęścia. Nic nie poradzę - są dalszymi składnikami mojego pojęcia. Zgadzam się z pointą, że "...nie dają", ale postanowiłem się do nich przyznać. Nie jestem mnichem buddyjskim. Szczęście nie jest jednym z tych 15. elementów. Jest pomiędzy. Zawsze, zdaje mi się, przychodzi obok, mimo, pośród i chyba nigdy na zawołanie, jako prosta odpowiedź, jakby wynik poprawnego działania.
I takich zaskoczeń szczęściem życzę sobie i wszelkim nielicznym Czytelnikom ☺.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz