26 lipca 2009

To miał być wstęp - a jest muzyka



Oto zapis moich myśli o realizmie, które zbierałem niedługi czas. Właśnie: to myśli, a nie jakaś spójna teoria (jak ten cały blog) i na dodatek słabo przemyślane te myśli są. Po tak polonistyczno-błędno-językowym wstępie dodam i to, że kiedy myśli te jakoś się osadziły w ledwie słyszalnej formie ustnej (tzn. mówiłem do siebie oczywiście), postanowiłem je w miarę szybko spisać na czym było pod ręką. A była podwójna kartka formatu A5 z opisem kulturalnej, a jakże!, imprezy pt. "Letnie koncerty organowe". Owszem bez mojego synka (a mogłem dziecko już wprowadzić w ten cudowny świat, ach) trafiłem na jeden koncert, uprzednio wybrany (mniam mniam):

Jan Sebastian Bach (1685-1750)
Koncert (podwójny) d-moll
III części na dwoje skrzypiec i organy
Antonio Vivaldi (1678-1741)
I Sonata c-moll RV 6
Largo, Allegro, Adagio, Allegro
Friedrich Wilhelm Markull (1816-1887)
Sonata op. 56
Allegro maestoso, Andantino, Finale
Aleksander Lasoń (*1951)
II Sonata na skrzypce solo cz. I i II
Joseph Haydn (1685-1759)
z Flötenuhrstücke 1792: No 1, 2, 5 und 4
Piotr Czajkowski (1840-1893)
Medytacja op. 42 No1
skrzypce i organy
Grażyna Bacewicz (1909-1969)
Kaprys polski na skrzypce solo
Zoltán Gárdonyi (1906-1986)
Fantasie über ein ungarisches geistliches Lied na skrzypce i organy
Wprawdzie nie cały plan został zrealizowany przez trójkę szacownych muzyków (tj. prof. Roman Perucki - organy, Maria Perucka i Łukasz Perucki - skrzypce), ale dobre i to było.
I w ten sposób główny temat wstępu poszedł się paść na łąkach zielonych pod niebem niebieskim lub lazurowo-błekitnym sam nie wiem. Ale pasie się w niebylejakim towarzystwie od Bacha do Bacewicz. Pozostaje mi obiecać że, następnym razem z tematu muzycznego zrezygnuję na rzecz (para)filozofii...

Oficjalna strona koncertów tutaj.

21 lipca 2009

Inny krok




Chciałbym w 40 lat od pamiętnego kroku na Księżycu skrobnąć cokolwiek mądrego, jakąś myśl, twórcze odkrycie z pogranicza historii idei i filozofii perennis - ale nic z tego. Mój dzisiejszy mały krok ogranicza się do odsypiania nocy zarwanej na zarobkowaniu. Dość utyskiwań. Oto moje kroki (nie wiem dokąd) na zdjęciu dziś wykonanym po ostatniej wizycie w oddziale MBP. I co tam? 4 pozycje i 2 z własnych zbiorów:
  • Brodski - kocham-lubię-szanuję i wyczytuję co nieco
  • Kawafis - z dobrym aparatem na końcu w postaci przypisów, indeksów i historii Grecji starożytnej (mniam mniam!)
  • Kafka - różne opowiadania (w końcu się za to muszę zabrać, choć ugryźć)
  • Tatarkiewicz Parerga - czyli od intrygującego tytułu do filozofii w pigułkach wiele obiecujących, gdy zobaczyłem traktat o pięknie poświęcony, znanej chyba z wiersza Herberta Potęga smaku, prof. Izydorze Dąmbskiej
  • Czas w krótkim i sensownym ujęciu E. Kleina - fizyka + filozofia + fantastyczna oprawa całości w m1
  • nowy lipcowy nr Odry - wybieram, szukam i czasem perły kryją się pod stosami słów obok czarno0białych zdjęć... niczym z pierwszych relacji księżycowej misji Apollo 11.

18 lipca 2009

Uff jak gorąco

Tydzień upałów. W domu powietrze stoi jak gość nieproszony. Tlenu brakuje przede wszystkim w płucach. Kiedy wychodzę z domu o 5:00 jest jeszcze w normie, ale Słońce już nad horyzontem przebija nikłe mgły. Gorący taniec niesie temperatury w każdym zakątku. Nawet cień chce się zrolować i uciec. Tylko dokąd? Piję cokolwiek z wodą, a potem się pocę, więc znów piję... Mały Książę coś o tym słyszał podczas wizyty u Pijaka :). A w pracy u mnie 28 stopni C, lecz 20 m dalej już było 35... Przecież to nie huta!
Dziś wieczorem wpadł nagle wiatr - przed burzą pewnie, burzą gwałtowną huczną z piorunami.

14 lipca 2009

Prymitywizm

"Szkło, to jest zawsze szkło; a puszka, to jest zawsze puszka" - zawyrokował po zmianie Gienek. Oczywiście chodziło o piwo, a właściwie o problem "z czego pić?". No i wiem! Zaśmiałem się i odszedłem do autobusu. Obejdzie się bez trunku. Potem śmierdzę.

Czuję jak w mojej korporacji rozchodzi się gorszy smród, smród prymitywizmu. Nie banału codzienności, nie prostactwa: po prostu prymitywizmu na spółkę z chamstwem. Ostro? Nie tak jak widzę. Rodzaj zachowania, słowa i gestu a bardziej stylu myślenia i wartościowania, przed którym chcę uciec natychmiast i bezpowrotnie. Prymitywizm wylewa się i rozmnaża niby bakterie. Nawet już w sobie go widzę niestety. Ale walczę i w duchu modlę się do siebie, żeby mój syn taki nie był jak ci... Jestem może niesprawiedliwy, wywyższam się? Nie. Chłodno oceniam, choć nikt mi prawa oceny nie daje. Osądzam ostro NAJPIERW DLA SIEBIE. Zresztą ONI (i ONE) to wiedzą i niektórzy się bronią. Nie wszyscy na szczęście schamieli. Pewnie to prawda, jak słyszałem kogoś: coraz mniej tu ludzi, a coraz więcej ch..ów.

5 lipca 2009

Wszyscy jesteśmy idiotami?

Nie tylko mam wrażenie i nie tylko ja: w "mojej" korporacji robią ze mnie, z nas, idiotów. Podpisy, zalecenia, dyspozycje, wyjaśnienia, służbowe "ale" plus ogólny sposób traktowania przez "górę" wskazuje na jedno (powtarzam się): albo jestem niedorozwinięty umysłowo, albo nie ma 18 lat. Te moje studia jak studnia. Za głębokie i chyba zasypane na rzecz nowoczesnych odwiertów głębinowych. Zastanawiam się jak poza milczeniem - bo nie będę kląć na większość przełożonych; i tak nie pomoże to z resztą, a bardziej utwierdzi w ich pojęciu chamstwa robotniczego - reagować na idiototwórcze objawy panów i pań "wyżej"... i nie wiem. Jestem sobą a oni niech na czas pracy spr.
Mam swój system wartości i własny osąd siebie. To na razie mi wystarcza.

PS 1: skrót "spr." oznacza sprawdzenie, sprawdzić się itp.

2 lipca 2009

Przełom cywilizacyjny!



Słowa niektórych, a może większości, polityków czasem mnie irytują do granic możliwości i równowagi. Ostatnie hasłoobietnice, a jakże!, premiera Tuska odnośnie placów zabaw tzw. ogródków jordanowskich w przewidywanej ilości opiewają na 14 000 miejsc w największym (oczywiście europejskim!) standardzie i zapowiadają UWAGA "przełom cywilizacyjny".

Pomocy! Dzieci i wy bogu ducha winni Rodzice niewinnych dziatek ratujcie ciała i dusze wasze.
Przełom bliski - a my? kto ocaleje? - tak, pytania retoryczne krytyczne i bez echa. Mój ów ogródek vis-à-vis bloku (straszne słowo, podobnie jak klatka, fuj) zionie od wiosny 2009, a starsi mówią, że od 63 prawie, NUDĄ. Mało nudą! Zionie puszkami po piwie, stosami papierków, reklam - ostatnio po zimie znalazłem TV marki rozbitej - zardzewiałą huśtawką i karuzelą (oj ręce bolą od kręcenia), starą piaskownicą z grzybem koło desek, trawa do kolan i lejem po zdewastowanej innej huśtawce (załączam wł. foto). uf. Koniec listy, ale nie koniec problemów ogródkowych. Chodzę z dzieckiem dalej nieco od bl... domu, bo tam mamy przestrzeń, poziom, bezpieczeństwo, czystość. Ale cóż się dziwić? Właściciel kamienicy ma potężny remont, a pseudo plac zabaw należy do miasta i kropka.

Co dalej? Co z przełomem cywilizacyjnym?