Właśnie oglądałem z synem niektóre z filmów w Gazecie Wyborczej w serii Wielkie pytania małych ludzi . Przystępna forma, interesujące pytania z życiowych sytuacji (choć nie tylko) i zaangażowanie młodego człowieka - to wyznaczniki, które staram się nieudolnie przykładać do relacji z synem. Czasem trzeba po prostu siedzieć i pracować ręką i głową nad biurkiem, ale jeśli się da wolę zwiać... np.: do Muzeum Iluzji w Łebie, Planetarium w Chorzowie, nad Sołę, na balkon żeby pooglądać księżyc, nad nasze stawy Kruki, do jakiegoś Muzeum w Krakowie, do parku pogrzebać byle gdzie, nawet do oświęcimskiej Synagogi Chewra Lomdei Misznajot itp. Nie chodzi o chwalenie się i "słit focie" nawet bez "fejsu". Chodzi o wspomnienia i ciekawość życia, o myślenie i poczucie bycia w pięknym mimo wszystko jakoś racjonalnym świecie... Duże słowa. Wystarczy. Trochę własnych "foć" (liczba mnoga od "focia"?), aby nie zapomnieć:
A o co chodzi z fotografią drugą od góry, tą zieloną, jak z Matrixa? Domyślam się że chodzi o jakiś efekt optyczny?
OdpowiedzUsuń! też mam z nią takie skojarzenia. Tak to złudzenie optyczne. Właściwie do otworu należało wsadzić głowę i dopiero się działo... :)
OdpowiedzUsuńWierzę :) Niestety w takich przypadkach statyczne zdjęcie nie oddaje całości wrażenia. Szkoda że nie zrobiłeś wewnątrz filmu np. komórką.
OdpowiedzUsuńOwszem. I po ptokach :), więc kolejny raz może będzie film.
OdpowiedzUsuńFilm jest niezbędny w przypadkach gdy trzeba zarejestrować zmianę czegoś, jakiś ruch, itd. Dla mnie podstawowym sprzętem jest kamera, b.prosta, niewielka, tzw "pistoletowa". Można ją zmieścić w kieszeni (na upartego w kieszeni spodni). W razie czego z filmu zawsze da się zrobić fotografie, ale w drugą stronę to nie działa.
OdpowiedzUsuń