I po zaćmieniu! Przyroda ma swój czas, a potem wraca do pewnej szarej normy. Zupełnie jak ludzie. Zaraz napiszę: i po świętach! Ale do rzeczy i po kolei, bo było to dla mnie szczególne wydarzenie, powód (nie boję się tego słowa) osobistej dumy, satysfakcji, radości.
- Miejsce: boisko sportowe Szkoły Podstawowej Nr 4 im. Stanisława Wyspiańskiego w Oświęcimiu.
- Czas: 9:42 – 10:51 - 12:03 (pierwszy kontakt - faza maksymalna - ostatni kontakt), czyli 3-4 lekcja, ale w praktyce "okupowaliśmy" teleskop od 9:15 do 12:15.
- Przyrządy: szkolny kilkunastoletni (ale jary) teleskop Newtona 170 mm, radziecka lornetka 7x50 (plus obowiązkowe filtry słoneczne ND5), szkła spawalnicze.
- Obserwatorzy: w zasadzie, jak liczyły nauczycielki, wszyscy uczniowie Szkoły z wychowawcami oraz osoby zainteresowane w zasięgu
- Efekty: mam na myśli CO realnie udało się nam zobaczyć oraz JAKIE to było, czyli:
* ruch Księżyca (=K) na tle tarczy Słońca (=S)
* kilka różnych wielkości / kolorów / jasności obserwowanych tarczy S w zależności od wyboru przyrządu
* obecność na S czarnej plamy (miała wyraźny półcień, wewnątrz trójkątna plama oraz towarzyszkę małą plamkę obok poza obrysem półcienia)
* uchwycone zostały momenty graniczne: pierwszy kontakt krawędzi K z tarczą S, faza maksymalna zakrycia S, ostatni kontakt, a także momenty zakrycia i odkrycia plamy słonecznej przez K )
* obserwacja nierównej krawędzi K zakrywającego S - Problemy: było ich na szczęście sporo, a to dla mnie dowód, że obserwacja nie pójdzie w las - może zrodzą się nowe pytania, inne odpowiedzi, chęć do ponownej obserwacji; a po cichu liczę, że któreś z tych dzieci (albo nauczycieli!?) połknie astroprzynętę i jak ja zachoruje chyba do śmierci. Ostatecznie byłem już zadowolony, jeśli usłyszałem "efekt WOW", który naprawdę tak brzmi lub zobaczyłem zdziwienie na twarzy młodego człowieka, albo niedowierzanie: "To na serio Słońce?", "Jaki fajny rogalik!", albo wręcz kompromitujące mnie i całą tę zaćmieniobieganinę hasło wielu pierwszo i drugoklasistów: "Ale Księżyc!" oraz kategoryczne stwierdzenie wobec mojej odmowy: "Niemożliwe to JEST Księżyc!". Wtedy myślałem z żartem, że odniosłem historyczną (bo znaną z historii choćby Kopernika, Giordano Bruno lub Galileusza - niezłe towarzystwo!:)) edukacyjną porażkę. A oto nasze pytanio-zdziwienio-problemy podane często w oryginalnym przekazie szkolnym:
- czemu tarcza S drga w teleskopie?
-dlaczego ta krawędź K jest nierówna?
- skąd ta plama na S i czemu jest czarna?
- czemu plama na S jest niby chłodniejsza?
- co tu wreszcie się rusza: S i K, bo przecież Ziemia też?
- skąd takie kolory S w lornetce, teleskopie a inne w szkiełkach?
- czemu teleskop się psuje i trzeba go co jakiś czas przestawiać?
- niełatwo jest trafić teleskopem w S a jest takie jasne?
- to jest K nie S!
- czemu S jest białe a nie żółte?
- S przypomina kulkę a gdzie (w obrazie teleskopu) promienie?
- już widziałem zaćmienie S (ciekawe gdzie? w youtubie, w kablówce?), więc po co?
- dlaczego tak trudno zrobić zdjęcie smartfonem lub chwycić film kamerą obrazu S w teleskopie?
- nic tu nie widzę, nie umiem trafić okiem (do okularu Newtona) albo zamknąć drugiego? - Zdjęcia: moje z tabletu i mało, bo nie było po prostu czasu, co mnie niewymownie cieszy. Tylko raz lub dwa zrobiłem po obserwacji prezentację porównania wielkości S-K-Z (widać na foto piłkę i jabłko), zdjęć plam na S (album National G.), zaćmienia obrączkowego (własnoręcznie wykonane eksponaty), omówienie budowy i historii teleskopu - dobrze, że BHP udało się ZAWSZE przed obserwacją kolejnych klas przeprowadzić i NIKT nie miał problemów ze wzrokiem, ani ja z przedziurawioną folią ND5 czyli de facto więzieniem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz