Byłem z synem (lat 9) na Cmentarzu Żydowskim w Oświęcimiu. Nie ma nic prawie wspólnego z największym na świecie cmentarzem tj. Auschwitz, położonym w tym samym mieście, kilka km dalej w kierunku rzeki Soły. Tam i tu Żydzi. Tam i tu wspomnienia i ból. Lecz tu Żydzi z Oświęcimia, w części znani, mieszkańcy miasta od kilku wieków, lekarze, robotnicy, rabini, prawnicy, gospodynie, dzieci rybaków, dzieci właścicieli hotelów, aptekarz z żoną, tłumacz Tory, ogrodnik, przemysłowiec, rodzina zakładu wytwórni win, nauczycielka, sprzątacz, bezrobotny, żebrak. Nazwiska, niektóre swojsko brzmiące nawet w fonetycznym zapisie hebrajskim. Macewy tajemnicze, pokryte kodami obcych znaków, niejasnych wyobrażeń, rycin. Zamknięte świadectwo grupy połączonej jednym bogiem i jedną księgą. Za białymi murami w centrum miasta. Tu hałas ulicy. Tam cisza i przyroda niemal nietknięta. Ptaki, pokrzywy do pasa, gęstwiny krzaków, dziwne szczeliny i wszędzie macewy we wszystkich pozycjach, pod butami... Profani jesteśmy.
Zdjęcia oczami SYNA:
Zdjęcia oczami SYNA:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz