Może to ostatni atak zimy. Luty jednak przed nami i mój skowronek, którego ostatnio wiele razy słyszałem, musi raczej poczekać. Kiedy więc od rana wiało śniegiem pognało mnie nad stawy. Zamieć właśnie się skończyła. Śnieg w wielu miejscach ubity. Drzewa białe z jednej strony. Stawy z tylko z jednym okiem wody. Ruchliwe łyski miały trochę szczęścia. Przede mną tylko dwa ślady w jednym kierunku - pan z psem. Śnieg pozornie wygładza. Raczej kontrastuje. Ukazuje czerń, brąz, błękit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz