Wprawdzie dziś miałem miłą wycieczką nad Sołą, ale postanowiłem - po wielu tygodniach milczenia - wrzucić kilka myśli o stodole i zdjęć tejże. Właściwie dlaczego stodoła? Z przypadku podczas wspólnego rodzinnego spaceru w sobotę. A była okazja dla mnie i nie tylko - piękna i rzadka i radosna. Jakby drugi ślub, choć wcale go nie było i jakby nowe małżeństwo, ale jest to samo, mojej Siostry, której gratuluję i życzę znów wytrwałości po dechę grobową, co nie tak szybko... No i ta stodoła wyrosła przed nami po obiedzie. Stała tam (przy stadionie RKS-u) od 1902. Stadionowi się nie marzyło, że będzie a ona stała i służyła ludziom i bydłu. Teraz za drutami. Niby to obóz jakiś? Nie. Niby nie wolno wchodzić? Wszedłem. Lubię takie pomniki. Bardziej niż ze spiżu, betonu, granitu. Jej starość pachnie mądrością. Ładna jest. Zarasta zielenią, ale się nie daje. Nie lubi tego ruchu aut tuż za płotem. Ale kusi czerwienią. Nikt nie wstępuje. Czeka na drugą młodość, życie, choćby drugą mini szansę, choćby wierszyk, fraszkę, sonecik, haiku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz