Zacznę od stwierdzenia, że nie ma żadnego "teraz". Wszystko płynie drga mimo i z powodu upalnych zastojów byłego lipca roku 14. W mojej przestrzeni osobistej także zmiany. Mam na myśli dwutygodniowy rozwód z pracą zwany sztubacko wakacjami. Będzie za to inna przestrzeń morskiej wody i mam nadzieję trochę gór. A w sercu maj, bo szykuje się superzakup nowego teleskopu. Tak wracają czasy po studiach, gdy fascynował mnie ciężki i porządny "Newton" od Uniwersała z Żywca. Chyba w rytmie ułożyła się ostatnia niespodziewana lektura "Niezwyciężonego" Lema. Już nabrałem ochoty na plażowe (pewnie się nie uda) czytanie całonocnej raz uchwyconej "Solaris", która czeka w podróżnym plecaku.
Kolejne klimaty które lubię. Chodzi mi o astronomię. Dawniej też miałem ochotę na "Newton-a", ale w sumie to skończyło się na planach. Za to udało mi się zabudować całkiem fajny, długoogniskowy teleskop soczewkowy wraz z "szukaczem". A ponieważ zrobiłem go mając wtedy kilkanaście lat, więc uważam to za sukces. Pamiętam tą radość, gdy za jego pomocą obserwowałem księżyce Jowisza oraz pasy na jego powierzchni. Teraz jest prościej, wpisuje się odpowiednie hasło do Googli i pojawiają się zdjęcia i filmy, ale to nie to samo co własnoręczne obserwacje. Co do Lema, to przeczytałem jego "Cyberiadę". Ciekawa książka, wciągnęła mnie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wracam wypoczynku pełny dobrych myśli. Jeśli pasja nieba lub tylko chęć zobaczenia kawałka tej natury, to własnym "okiem" plus jakieś "szkiełko". Ale internet bardzo pomaga. Znam ludzi niby zwiedzających i niby oglądających palcem po ekranie. I zarazem zawsze przypominam sobie pierwsze spojrzenie przez ruską lornetkę pod lampą sodową na moim osiedlu - Plejady mnie zaczarowały na resztę życia. Kiedy przetestuję nowego Newtona napiszę coś, a teraz pozdrawiam miło z nieastronomicznej odległości od Śląska ;)
OdpowiedzUsuńInternet pomaga, szczególnie gdy niebo jest brudne i nic nie widać. A nad miastami jest brudne, niestety. Kolejna rzecz wspólna pomiędzy SO i KK, ja też jako kilkunastoletni chłopiec po raz pierwszy sięgnąłem po lornetkę, też radziecką (mam ją do dzisiaj), kupioną w sklepie w Gdyni za 15000 zł (oczywiście za "stare" pieniądze). I też oglądałem Plejady! Co takiego one mają w sobie, że ludzie tak chętnie je oglądają?
UsuńDla mnie Plejady to jakby perły nieba, Siostry na zawsze upiększające zimowe niebo.
UsuńOd nich zaczęła się przygoda z Orionem, Bliźniętami, Bykiem i moim zodiakalnym Rakiem. A potem poznałem Lwa i Pannę, by już na długo podziwiać letni trójkąt - Orła, Łabędzia i Lutnię. Pamiętam też jak u Babci prawie w Bieszczadach pokazywałem Herkulesa; u drugiej Babci (nb. w Gdyni dawno temu) liczyłem na balkonie Perseidy. Pierwsze spojrzenie teleskopowe na galaktykę w Andromedzie, na Jowisza, na "uszy" Saturna, na rąbek wschodzącego Słońca podczas zaćmienia w Beskidach (31. maja 2003), na przejście Wenus przed tarczą naszej Gwiazdy koło szkoły w Żywcu (czerwiec 2004)... Cholera, chyba się rozmarzyłem.
Ach, dawne czasy. Ja też sobie przypominam jak jako dziecko poznawałem różne gwiazdozbiory i gwiazdy. Pomimo że oglądałem je wtedy nieuzbrojonym okiem, to i tak było to takie fascynujące i magiczne. Potem galaktyka w Andromedzie, księżyce i pasy na Jowiszu, pierścienie Saturna - tak, ale za pomocą teleskopu soczewkowego. Zaćmienie Słońca - tak, ale nieuzbrojonym okiem, a dokładniej mówiąc osłoniętym specjalną folią. Przejście Wenus - nie, nie miałem okazji oglądać. Natomiast kilka dni temu w nocy wyglądałem przez okno przypatrując się przelatującym Perseidom. A czy widział Pan Drogę Mleczną? Ale nie w internecie lecz na własne oczy?
UsuńTak! Pamiętam Drogę Mleczną na wsiach i tylko tam. Dech zapiera, że to takie mrowisko gwiazd, gdy na nią szczegółowo spojrzeć. Dzieci robi fajne wielkie oczy, kiedy im tłumaczę skąd się to coś wzięło na niebie.
UsuńDroga Mleczna jest faktycznie widoczna tylko daleko za miastami, gdzie w nocy jest naprawdę ciemno. Ma Pan rację, jej widok zapiera dech w piersiach. W miastach jesteśmy przyzwyczajeni do typowego wyglądu nieba z "typowymi" gwiazdami. Natomiast widok Drogi Mlecznej jest jakby astronomiczno-magicznym objawieniem i iluminacją dla kogoś, kto nigdy jej nie oglądał. Pierwszy i jak na razie jedyny raz widziałem ją w niedzielę, 21 lipca 1996 roku, w Kotlinie Kłodzkiej. Dlaczego znam tą datę? Bo prowadziłem dziennik podróży, w którym notowałem przebieg mojego wyjazdu w rejon Gór Stołowych. Tamtego dnia wracałem nocą do domu. Szedłem szosą biegnącą przez wysoki las, a było tak ciemno że nie widziałem drogi przed sobą. Bez pomocy latarki miałbym poważny problem. Ale gdy wyszedłem na odsłoniętą polanę, to dosłownie stanąłem jak wryty, widząc Drogę Mleczną. Tysiące gwiazd "oblewających" na ukos niebo, i świadomość że patrzę na ramiona naszej własnej galaktyki. Niesamowite wrażenie.
UsuńZnalazłem piękne zdjęcia obiektów na Drodze Mlecznej autorstwa Piotra Konopki - http://www.piotrkonopka.pl/2014/08/kilka-lipcowych-nocy.html
UsuńWracając do mojego poprzedniego komentarza o tym, że w miastach jesteśmy przyzwyczajeni do typowego wyglądu nieba, to pomyślałem sobie że ten wygląd jest taki jakby "ptolemejski". Widzimy typowe gwiazdy układające się w pseudo-kopułę lub sferę nad naszymi głowami (nawiasem mówiąc, jest to dosyć naturalne odczucie). Natomiast poza miastami gdy widzimy Drogę Mleczną, to wiedząc czym ona jest, dopiero wtedy doświadczamy zrozumienia naszego miejsca w Galaktyce, no i oczywiście nie tylko w niej.
OdpowiedzUsuńStarożytni lepiej niż my widzieli Drogę Mleczną a jednak "zrzutowali" wszystko na sferę gwiazd stałych. Głębia nieba nie istniała. To Stwórca-Demiurg miał w sobie głębię i on stanowił przestrzeń poza firmamentem. Nie dziwię się Ptolemeuszowi. Jego kosmos był prostszy, mechanistyczny i skupiony na człowieku. Kiedy widzę "plamki"-galaktyki w Orionie czy Andromedzie, wiem, że wcale nie jesteśmy tak ważni, tak niezbędni, tak mądrzy, niepowtarzalni....
OdpowiedzUsuńJa także z szacunkiem oglądam ich pomysły wyjaśnienia świata: ruchu planet, pór roku, zaćmień... Jest w nich mnóstwo matematyki, logiki, mechaniki, filozofii. Zdaje mi się nawet, że MY nie jesteśmy od LEPSI, bo czytamy po Koperniku, Keplerze, Newtonie i Einsteinie; albo dlatego, że oglądamy kosmos oczami radioteleskopów, Hubble'em czy CERNem... To tylko nasza wiedza. Być może bliższa rzeczywistości :) Stoimy na ich barkach. Dzięki nim to!
OdpowiedzUsuńObecnie jesteśmy leniwi, bo urządzenia robią wiele za nas. A to że potrafimy obsługiwać odkurzacz, pralkę, smartfona i pilota od telewizora, nie czyni nas mądrymi. Dawniej ludzie bardziej opierali się na własnym umyśle. Prawdopodobnie większość np. starożytnych Greków była lepiej i mądrzej wyedukowana niż obecni absolwenci studiów wyższych.
OdpowiedzUsuń