Obiad w nieco szerszym gronie rodzinnym nie zapowiadał się - jak by to powiedzieć - różowo. A jednak uśmiech z dystansem pomógł atmosferze. Synek jak zawsze chciał czegoś do dania. To soli, to pieprzu i tak w kółko. Wreszcie prababcia, nie podając pieprzniczki, stwierdziła rozbrajająco: "To wszystko jest popieprzone." Wybuchliśmy szczerym śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz