A może po to są Święta, żeby złamać szarówkę zimową; żeby ożywić chłodną ciszę; żeby nadać kolor bieli, której... tego sezonu jeszcze nie było. Potem łatwiej przeżyć pusty czas albo dożyć do wiosny, a może do kolejnych świąt. Tak w kółko, od... do. To prawie jak uzależnienie. Z wyboru, bo to (jeszcze) lubię. Można też inaczej niereligijnie jakoś po noworocznemu z wybuchem szampana end hepi niu jer, ale w sumie poważnie na równi ze świętami.
Przerywam. Syn kaszle jak szalony, żona już mniej. Syrop, tabletki, za mną miga choinka, dalej światełka na balkonie. Pachnie ciepłą świecą. A syn kaszle. Przede mną na ławie suche ciasteczka. Właśnie!
...te już trochę rozdane i trochę zjedzone. Szybko wracam do normalności. Nawet ją wolę, jak wolę chleb codzienny od świątecznych ciastek. Podczas świąt prawie nie jem chleba. Przerwa na koniec roku jak mrugnięcie. Jak przebłysk świadomości we śnie wariata.
Przerywam. Syn kaszle jak szalony, żona już mniej. Syrop, tabletki, za mną miga choinka, dalej światełka na balkonie. Pachnie ciepłą świecą. A syn kaszle. Przede mną na ławie suche ciasteczka. Właśnie!