Czasem prześladuje mnie przyszłość. Widzę znajomą twarz kobiety i w okamgnieniu jest starsza o 30 lat. Wystarczy jakiś grymas, skrzywienie i już. Na szczęście "wizja" mija. Ale myśl o przemijaniu zostaje. Golę się rano. Znów ten sam widok. Jaki będę na starość? Kolejne siwe włosy, obwisła skóra. Co jednak w środku, w głowie, czy tam także zmiany? Zdzieram krótki zarost. Odmładzam się na starcie dnia. A potem myśl o synu. Czy kiedyś wybierzemy się na piwo, aby pogadać o polityce, o nowościach w bibliotece, o dziewczynach? Może zbyt mocne słowo "prześladuje". To raczej lęk, by nie stracić czegoś ważnego z "teraz". Ale przecież to nieuniknione. W jakimś sensie wszyscy jesteśmy zakładnikami przyszłości.