Dzień urlopu postanowiłem niczym turysta spędzić w Starym Mieście czyli okołorynkowej części Oświęcimia. Ciągnie mnie tam. Pełno śladów innego świata. Choć gównie chodzi o... kamienie. Od kilku lat zaledwie fotografuję ciekawe kamienice i zwiedzam miejsca, których nie ma. Tak, bo Żyd i Oświęcim jakoś RAZEM nie pasują - przynajmniej w myśleniu po 2. wojnie światowej albo po Auschwitz. A jednak PASUJĄ, a raczej pasowały tu do klimatu oświęcimskiego przez długie wieki. Niewiele czytam w oficjalnych przewodnikach historycznych. Wolę sam grzebać.
Poszedłem więc wreszcie w stronę Wielkiej Synagogi w Oświęcimiu. Wiedziałem, że w 1939 hitlerowcy spalili ją i zburzyli, ale nie wiedziałem, że nawet kamień na kamieniu... Zobaczyłem jakiś zagajnik i to:
Poszedłem więc wreszcie w stronę Wielkiej Synagogi w Oświęcimiu. Wiedziałem, że w 1939 hitlerowcy spalili ją i zburzyli, ale nie wiedziałem, że nawet kamień na kamieniu... Zobaczyłem jakiś zagajnik i to:
Było inaczej. Polecam foto ze strony: http://oszpicin.pl/wielka-synagoga-w-oswiecimiu/.
Krok dalej ul. Berka Joselewicza
ściąga mnie dosłownie w dół, bo tam poniżej linii Piastowskiego Mostu na Sole vis-à-vis Zamku znajdowała się kamienica i fabryka wódek Jakuba Haberfelda (http://pl.wikipedia.org/wiki/Jakub_Haberfeld, http://www.fzp.net.pl/kultura/wielka-pustka). Tu również kamienie, tyle że więcej. Pozostawię komentarz opłakanym niemal dosłownie zdjęciom.
Nie mam pojęcia co się pisze widząc gruzy przeszłości. Dosłownie NIC nie ma poza obrazami i pamięcią. Jednak nie chodzi o mury i budynki. Gdzieś pod warstwami cegieł, ziemi i wielu lat żyje kultura tych ludzi, ich dziedzictwo, które mimo wszystko promieniuje. Ja to czuję. Nie tylko ja. I ciesze się, że nie umarła. Będzie i o tym kiedyś. Moje obserwacje zakończyły się fragmentem szachownicy-posadzki, znalezionej w zimie z moim synem Maksem...
Najwięcej zdjęć tego miejsca na http://www.kasztelania.pl/galeria20.php?page=0&galdz=22. Bardzo polecam.
Świat, którego już nie ma, który przetrwał jedynie w kawałkach kamieni, fragmencie muru, zniszczonej płycie nagrobnej. Podążam jego śladem od dłuższego czasu, nie wiem co mnie do tego natchnęło, może pierwszy cmentarz poniemiecki odwiedzany w dzieciństwie dość często, bo był kilkadziesiąt metrów od rodzinnego domu? dziś już go nie ma. Może pierwszy odwiedzony kirkut, a właściwie jego pozostałości?? Tu, gdzie mieszkam (na Ziemiach Odzyskanych) jest również wiele takich miejsc- z przetartą historią, ukradkowym rąbkiem ciemnej tajemnicy, niechlubnymi i wstydliwymi działaniami tych, którzy przyszli i tych, którzy musieli stąd odejść.
OdpowiedzUsuńMój taki cmentarz mieścił się na obrzeżach wsi niedaleko Krosna (Podkarpackie). Wśród wybujałych traw wystawały nagrobki prawosławne, podobno także rosyjskich (radzieckich?) żołnierzy. Ale ludzi szukających albo odczuwających tę tajemnicę "świata, którego już nie ma" jest wiele. Często słyszę o nich w radiowej Dwójce. Powodzenia w odkrywaniu śladów!
Usuń